Przejdź do zawartości

Strona:Sofokles - Elektra.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
CHRYSOTHEMIS

A więc ci powiem wszystko, co mnie doszło.
Chcą oni ciebie, gdy skarg nie zaniechasz,

Wtrącić, gdzie nigdy już słońca promieni
380 

Nie ujrzysz; żywa, w zamkniętej ciemnicy
Gdzieś poza miastem masz płakać twe bóle.
Więc zaradź temu, byś potem wśród klęski
Mnie nie ganiła; czas teraz namysłu.

ELEKTRA
Więc to ich wolą, tę kaźń mi wymierzyć?
385 
CHRYSOTHEMIS

Tak, skoro Egist do domu powróci.

ELEKTRA

Niechby dlatego się zjawił co prędzej!

CHRYSOTHEMIS

Nieszczęsna, jakąż wypraszasz ty klątwę!

ELEKTRA

Aby już przyszedł, jeśli to zamierza.

CHRYSOTHEMIS
Czegóż pożądasz? Gdzież rozum u ciebie?
390 
ELEKTRA

Tego, by od was gdzieś uciec najdalej.

CHRYSOTHEMIS

I o to życie już nie dbasz zupełnie?

ELEKTRA

Pięknem me życie, że podziw aż budzi.

CHRYSOTHEMIS

Byłoby pięknem, gdybyć rozum służył.

ELEKTRA
Nie ucz, bym względem mych drogich złą była.
395