Strona:Sofokles - Elektra.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ojczysta ziemio, opiekuńcze bogi,
Dajcie mi szczęście na przyszłości drogi!
Gniazdo rodowe, tchnij we mnie hart męski,

Bom tu zesłany na pomstę twej klęski.
70 

Nie dopuść na mnie hańby ni pożogi,
Że rząd i świetność przynoszę w te progi.
To się wyrzekło, a teraz wnet, starcze,
Patrz, byś dokonał swojego zadania.

My zaś odejdźmy, nim pora odbieży,
75 

Co w każdej ludzi potrzebie ster dzierży.

ELEKTRA

Biada mi, biada!

PEDAGOG

Jakiś głos, synu, doleciał mych uszu
Z wnętrza, zapewne jęk domowej sługi.

ORESTES
Może Elektry nieszczęsnej: czyż czekać
80 

Tu nie należy, by skargi wysłuchać?

PEDAGOG

Bynajmniej. Wprzódy Loksjasa rozkazy[1]
Wykonać trzeba i od nich poczynać,
Rosząc ofiarą grób ojca, — a z płynu

Zejdzie zwycięstwo i siła do czynu.
85 
ELEKTRA(wychodzi z pałacu)
86-120 

O święte słońce i wietrzne powiewy,
Co okalacie tę ziemię,
Wyście słyszały żałoby mej śpiewy,.
Znacie rozpaczy mej brzemię.
I wy widzicie me piersi skrwawione,
Gdy noc uchyli zasłonę.
A kiedy pomrok nad światłem przemoże,
Z żalami wtedy i boleścią domu
Dzielę nieszczęsna wciąż łoże.

  1. w. 82 Loksjasa rozkazy — Loksjasa przydomek nosił Apollo od dwuznacznych, krętych (loxos) wyroczni.