Strona:Skrypt Fleminga II.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do posiłku, gościom strudzonym należnego. Serwacy, który był nawykł patrzyć na zastawy stołowe, w Dreznie z wielką elegancyą i przepychem wszędzie się rozkładające, zdumiał się spartańskiéj prostocie zamożnego szlacheckiego domu. Prawda że na taki tłum ludzi i najazd niełatwo było starczyć kredensem pańskim nawet, ale i nie troszczono się o to wcale. Misy i talérze najróżnorodniejsze rozstawiono na obrusach, już noszących na sobie ślady jawne burzliwego obiadu. Honoratiores od wyższego końca dostali widelce i noże, na resztę rachowano, że bez widelca z pomocą palców wyśmienicie się obejdzie, że nóż miéć przy sobie powinna, bo bez tego nikt z domu za próg nie ruszał, a more antiquo łyżka téż za pasem być musiała, jeżeli nie za cholewą.
Po piérwszych przygotowaniach, poczęły z kuchni wyjeżdżać półmiski, misy, wazki i różnokształtne gliniane naczynia, pełne mięsiwa, mocno korzeniami zaprawnego i zawiesistemi podlanego sosami, pieczenie, zrazy i kluski. Solone ogórki w znacznéj téż ilości rozstawiono na stołach, a nim do nich przystąpiono, ukazały się flasze z wódką. Wódka, aqua vitae, i dla konkokcyi i dla osadzenia winnych waporów, zdaniem podkomorzego (który, głosząc to, po brzuchu się klepał i po piersi gładził) była jedyną.
Nikt aksyomatowi temu ani śmiał przeczyć. Naturalném wystąpieniem szły ogórki, które wkrótce znikły zupełnie, tak chciwie je chwytano. Wszyscy czuli potrzebę téj ochłody, a że kwaszone ogórki z koprem pani podkomorzyny na okolicę sławne były, nie starczyło ich miłośnikom tego specyału.
Potém wszyscy z rozbudzonym apetytem przy-