Potem podyktował następujący telegram do Darley’a:
Następny telegram brzmiał:
Dzisiejszej nocy włamano się do tutejszej gazowni i skradziono niezliczoną ilość rachunków z ostatnich trzech miesięcy. Jestem na tropie, idę dalej.
— O nieba! — krzyknął inspektor — czyżby jadł i rachunki gazowni?
— Z pewnością, ale bezwiednie — odparłem — zresztą, to mi trochę niejasne.
Poczem nadszedł następujący telegram:
Właśnie przybyłem. Miejscowość poruszona. Słoń szedł tędy o piątej rano. Jedni twierdzą, że poszedł na wschód, drudzy, że na zachód, inni znów, że na południe, lub na północ, Wszyscy twierdzą, że nie widzieli go dobrze. Zabił konia. Wziąłem z niego kawałek, aby natrafić na ślad. Zabił go trąbą. Sądząc z położenia, cios nastąpił z lewej strony, słoń zaś poszedł na północ, wzdłuż linii kolejowej Bekley. Wyprzedził mię o cztery godziny, ale i tak idę za nim.