Strona:Skradziony biały słoń.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 8 —

ślad — ustanowiona nagroda 25,000 dolarów jest za mała. Można jednak z podwyższeniem jej wstrzymać się.
Tak, mniej więcej, omówiliśmy sprawę. Po chwili jednak rzekł ten człowiek, którego uwagi nie uszło nic, co mogło się przyczynić do wyświetlenia sprawy.
— Niektóre wypadki w praktyce agentów wykazały, że zbrodnie odkrywano nieraz wskutek pewnych właściwości w jedzeniu. Co jada ten słoń i ile jada?
— Co on jada? On wszystko jada. Zje człowieka, zje biblię i wszystko, coby można wymienić między temi dwoma pojęciami.
— Dobrze, bardzo dobrze, ale za ogólnie. Potrzebne są szczegóły, mogą się one w tej sprawie bardzo przydać. Pozostańmy przy człowieku. Ileż ludzi, notabene żywych i zdrowych, potrafi zjeść na obiad — powiedzmy już ogólnie — przez dzień?
— O! on się o to nie troszczy czy są zdrowi, czy nie. Na zwykły obiad potrzebuje pięć osób.
— Bardzo dobrze! Pięć osób. Zanotujemy to! A jaką narodowość przekłada bardziej nad inne?
— Niema uprzedzeń pod tym względem. Zwykle lubi swoich, ale i do obcych nie czuje odrazy.
— Bardzo dobrze. A teraz sprawa biblii. Ile biblii potrzebuje na obiad?
— Prawie cały nakład.
— To nie dość jasne. Czy zwykły nakład, czy takiej familijnej, ilustrowanej biblii?
— Zdaje mi się, że mu wszystko jedno. Oczywiście, woli ilustrowane wydanie.
— Pan mnie widocznie nie rozumie. Rozchodzi mi się o objętość. Zwykłe wydanie w ósemce waży