Juzek, muzyk z rzemiosła, i dla tego może najwięcej zachwycony graniem i milczący dotąd.
Juhasy zaśmieli się. — Słyszałeś, a nie grałeś nigdy, choć ty nie chowasz dla siebie swoich piosnek.
— Nie wygram, to prawda, ale słyszałem i nieraz.
— No, no, nie udawaj mądrałę! Już to ty wszystko widzisz i słyszysz czego ludzie nie znają.
— Juzek dobrze mówi — przerwał inny juhas — bo ja także słyszałem tę pieśń.
— I ja ją znam. — I ja. — I ja — odezwało się kilka głosów.
— A gdzie? — zapytał jeden z niedowiarków.
— Gdzie? — odpowiedział Juzek — tego nie wiem; ale przysięgnę, że ją słyszałem. Kiedy Stach grał, to mnie było, jakby ją ciągnął z mojego serca.
— A to prosimy zagrać. — My gotowi drugi raz posłuchać.
— Ba! żebym potrafił, to byłbym wnet bardzo bogaty.
— A cóż by ci z tego przyszło?
— Poszedłbym do jamy pod Gewont, gdzie ten stary duch, co to wiecie, siedzi na
Strona:Seweryn Goszczyński - Straszny Strzelec.djvu/22
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.