Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kroków przestrzeni pokrytéj wodą, którą zatrzymuje naturalna przeszkoda ze skały, a są tak płytkie, że rybak ręką bierze łososia. Taki połów jest prawdziwą walką człowieka z rybą, potrzeba niemałéj siły aby ją pokonać. Połów ten bywa czasem niebespieczny: zdarzało się że łosoś złapany i włożony za pazuchę, obwijał się w koło piersi i ściskał tak silnie człowieka, że gdyby nie prędki ratunek obecnych, byłby go udusił. Podhalanie uważają pstrągi za młode łososie.
Niemogłem skierować mojéj większéj uwagi do téj sfery stworzenia w górach, żałuję tego bardzo; jest to godne głębszego zbadania i pewno znajdzie się kto mię w tém dopełni. Ja przestaję na tém słowie ogólném. Niemogę wszakże pominąć w milczeniu plagi tutejszych lasów. Są to czerwone robaczki ledwo dojrzane, z rodzaju robaków toczących drzewa. Ale ich działanie jest na wielką skalę. Od razu zajmują linię milowéj długości i tak się posuwają, a ślad ich przejścia widzisz tylko po czarnych uschłych lasach. Jest-to rodzaj choroby, rodzaj zarazy lasów, a w któréj może leży rozwiązanie zagadki morów tępiących ludzki rodzaj.