Właśnie w tych dniach doniesiono nam, że śniegi od dwóch tygodni zginęły, ma się rozumieć w miejscach dostępniejszych, bliższych doliny. Postanowiliśmy nie zwlekać dłużéj i wyprawić się w głąb Tatrów; czekaliśmy tylko ustalenia się pogody, która przez te ostatnich dni kilka często się zmieniała. Dziś ją znajdujemy pewną. Niebo wprawdzie chmurzy się, ale barometr idzie w górę; nadto gorale miejscowi zaręczają, a na tém więcéj można polegać jak na skazówkach barometru.
Wyruszamy z Łopusznéj o czwartéj po południu. Towarzystwo z samych mężczyzn; jest nas pięć osób oprócz służącego. Odbywamy tę wędrówkę konno. Opatrzeni jesteśmy dobrze w perspektywy, w strzelby, a co najważniejsza w żywność i wino. Każdy, obyczajem wojskowym Rzymskim, dźwiga część tego zapasu w swojéj torbie podróżnéj. Zasób ten jest
Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/213
Ta strona została uwierzytelniona.
LEŚNICZOWSTWO BUKOWIŃSKIE.
12 Sierpnia 1832.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/d/df/Seweryn_Goszczy%C5%84ski_-_Dziennik_podr%C3%B3%C5%BCy_do_Tatr%C3%B3w.djvu/page213-1024px-Seweryn_Goszczy%C5%84ski_-_Dziennik_podr%C3%B3%C5%BCy_do_Tatr%C3%B3w.djvu.jpg)