Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

którym objawia swoje uczucie, idzie sumiennie z jego uczucia. Nie jemu-to wolno nudzić się nudami dobrego bytu, i w tych nudach, w przesycie zadowolenia materyalnego, wymyślać sobie idealne nieszczęścia, trapić się marzeniami, kaleczyć się i boléć przez rozpustę moralną, jedynie dla urozmaicenia życia, dla drażnienia drętwiejących uczuć, dla karmienia bezrządu który już wszystko zużył, dla podsycenia żądz konających już po strawieniu wszelkiéj swojéj pastwy, jak tego przykłady widziémy w sferze ucywilizowanéj. Bóg zabezpieczył lud prosty przeciw temu samobójstwu najstraszniejszemu, bo duchowemu. Lud prosty, zwłaszcza nasz, niedomyśla się nawet, nie wyobraża sobie, niezdolny jest wyobrazić sobie stanu podobnego, a następnie niezdolny jest do podobnych chuci. Jeżeli usłyszysz jaką powieść ludu, bądź pewny że jéj autor nie dla igraszki ją wymyślił, ale zmuszony był ważną jakąś pobudką, bądź ogólną, bądź osobistą. Napotkasz-li pieśń miłośną? o! niezawodnie twórca jéj rzeczywiście, szczérze był zakochany, możesz na to przysiądz — a czy przysiągłbyś sumiennie, że jakiś z naszych poetów kochał rzeczywiście, bo napisał wiérsz miłośny, choćby nawet bardzo namiętny? ja przynajmniéj nieśmiałbym tego zrobić o ile znam się cokolwiek na naszych poetach. Jeżeli pieśń ludu tęskni, skarży się, narzeka, boleje, cierpi, to był ktoś dotknięty istotném nieszczęściem, przyciśniony szczérym smutkiem, obarczony cierpieniem