Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ODJAZD W TARNOWSKIE.
1 Czerwca 1832.

Opuszczam góry na dni kilkanaście; ważna potrzeba odwołuje mię w Tarnowskie. Korzystam z chwil ostatnich, przebiegam okolicę, napawam się życiem które tu dopiéro zaczyna się objawiać w swojéj pełności. Nietylko przyroda ożywa, ale lud występuje w życiu najpełniejszém, najmilszém, najrozmaitszém, właściwém jedynie temu krajowi; bo oto nadeszła pora pasterstwa, kiedy gorale wychodzą z trzodami koczować w górach przez całe lato. Ruch ten już się rozpoczyna. Trudno nie widząc wyobrazić go sobie; równie trudno z piérwszego wejrzenia schwycić jego obraz bądź w ogóle bądź w szczegółach; dla tego nie śmiem jeszcze dotknąć go piórem. Zostawiam tę czynność na późniéj, a dzisiaj tylko się nasycam, przenikam, tylko się w nim rozpatruję, tylko go zachowywam w pamięci, odciskam na moich myślach, aby w swoim czasie przedstawić jak najpełniéj, jak najwierniéj.