Przejdź do zawartości

Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na straży. Młodzież askadalarneńska, dostawszy się z ciasnej doliny na ten szczyt, nie mogła się mimowoli oprzeć przypomnieniu owej góry, z wierzchołka której kusiciel ukazał Chrystusowi Panu cuda świata, by go nimi oczarować.
Wyszedłszy z lasu na wolną przestrzeń, zobaczył Jan tuż przed sobą śpiewaczkę.
Na najwyższej grani skalnej, tam skąd stał się najpiękniejszy widok, zbudowano z kamieni rodzaj estrady, a na ostatnim jej bloku stała Klara Fina Gulleborga w swej czerwonej sukience. Jasno odcinała się jej sylwetka od pobladłego firmamentu, a gdyby ktoś spojrzał z roztok i lasów w górę, musiałby ją niewątpliwie zobaczyć.
Patrzyła na krajobraz, ścielający się milami wokół. Widziała nad brzegiem jeziora białe kościoły na wzgórzach, huty o wysokich kominach, dworce pańskie zapadłe w ogrody i parki, dworki chłopskie, zagrody i obejścia wzdłuż lasów, długie pasma łanów i pól uprawnych, wijące się drogi i znowu lasy bez końca i kresu.
Zrazu śpiewała jeszcze, potem umilkła i zatopiła się zupełnie w kontemplacji szerokiego świata, leżącego przed nią, niby otwarty atlas.
Nakoniec wyciągnęła oba ramiona i zdawało się, że chce wszystko to co było wokół objąć uściskiem, że chce przytulić do piersi cały ten wielki, potężny, uroczy świat, z którego wykluczoną była do tej pory.
Późną dopiero nocą wrócił Jan do domu, a gdy się tu znalazł, nie mógł sobie jakoś niczego dobrze przypomnieć. Twierdził, że był u Karola Karlsona i że z nim rozmawiał, ale nie pamiętał ni słowa z tego, co mu poseł poradził.