Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Po chwili wstali z płotu, otwarli furtkę i skierowali się wprost do wejścia. Mieli tedy najoczywiściej jakiś interes do Jana.
Uczuł wyraźnie, że zbliża się jakieś wielkie zło, i obiegł oczyma wszystkie kąty, jakby szukał bezpiecznej kryjówki, gdzieby się mógł schować. Ale za moment spostrzegł Klarę Gullę, siedzącą przy oknie i poglądającą na idących, to też wróciła mu otucha.
Czegóż miał się bać, posiadając taką córkę? Była mądra i odważna. Nie bała się niczego i wiodło jej się w każdem przedsięwzięciu. Larsowi Gunnarsonowi nie uda jej się byłe czem zastraszyć.
Lars i kupczyk weszli do izby, a miny ich były równie jak przedtem obojętne i nic nie mówiące. Lars oświadczył, że siedzieli długo na płocie i przyglądali się domkowi, który im się tak spodobał, iż zapragnęli zobaczyć, jak też wygląda w środku.
Chwalili wszystko, co widzieli w izbie, a Lars powiedział, że Katarzyna i Jan winni są wielką wdzięczność Erykowi z Falli, bo on to, prawdę mówiąc, dopomógł im do budowy domu i umożliwił małżeństwo.
— Aa... coś mi przyszło na myśl! — powiedział bezpośrednio potem Lars, odwracając w ten sposób głowę, by nie patrzyć w oczy żadnemu z trojga — Nie wątpię, że Eryk z Falli, jako człek zamiłowany w dokładności, musiał dać wam pisemne poświadczenie, iż grunt, na którym stoi dom, jest waszą własnością?
Ani Jan, ani Katarzyna nie rzekli nic.
Zrozumieli oboje odrazu co mają znaczyć te, mimochodem rzucone słowa Larsa, ale uznali, że najlepiej będzie zaczekać, aż im to sam dokładnie wyjawi.
— Dochodziły mnie, coprawda, pogłoski, że nie zostawił żadnego pisemnego dokumentu, — ciągnął