Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
DZIEŃ BOŻEGO NARODZENIA.

Kiedy malej Klarze minął rok, wziął ją Jan Anderson w dzień Bożego Narodzenia ze sobą do kościoła na nabożeństwo.
Żona uczyniła wprawdzie uwagę, że dziecko jeszcze za małe jest, by je brać ze sobą na tak uroczysty obchód i że może się zachowywać równie niewłaściwie, jak wówczas, podczas szczepienia.
Ale Jan postawił na swojem, tem łatwiej, że nie sprzeciwiało się to wcale przyjętym zwyczajom i nie było rzeczą niewłaściwą iść do kościoła z dziećmi, choćby były nawet całkiem małe.
Wczesnym tedy rankiem w Boże Narodzenie wybrali się mieszkańcy Skrołyki w drogę, wyruszając wraz z Klarą Gullą z domu już o piątej zrana. Niebo przysłaniały chmury i ciemność panowała głęboka, ale powietrze było łagodne, niezwykle nawet łagodne, a przytem ani śladu wiatru, co się często zdarza w tych okolicach przy końcu grudnia.
Droga wiodła zrazu wąskiemi miedzami, dzielącemi pola, lub ścieżynami, pośród zagajników askaladarneńskiej kotliny. Potem wędrowcy musieli piąć się stromą percią, zawianą śniegiem, biegącą po upłazie Snipy, a dopiero poza tem rozpoczynała się jaka taka droga.
Wielki, dwupiętrowy dwór we Falli połyskiwał światłem, bowiem w każdem oknie płonęły świece