Przejdź do zawartości

Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

co chce, byle nastała zgoda, poddałby się wszystkiemu bez skargi. Sama się przecież przekonała, że gdy otrzymał znak, że tak chce, natychmiast wdział roboczą odzież i jął się ciężkiej, codziennej pracy.
Nie chciał ani z Katarzyną, ani ze starym sieciarzem mówić o tem, co go nurtuje. Czekał pokornie i cierpliwie wyraźnego znaku Klary Gulli. Czuł też czasem, że znak ów zbliża się, że jest tuż, tuż, że mógł go sięgnąć ręką, że się oń ociera.
To uczucie ogarnęło go znowu wraz z nastaniem mrozów, a dziś, gdy zamknięty siedział w izbie, wzmogło się, aż do zupełnej pewności, iż wieści od Klary Gulli idą. Onych to właśnie wieści, onego to znaku wypatrywał przez mały przejrzysty otwór w zamarzłej szybie swej nędznej chałupy, czując, że jeśli nie nadejdą rychło, niepodobieństwem mu będzie żyć dalej i znosić udręki codzienne.
Pociemniało już tak, że ledwo mógł dojrzyć furtkę w płocie, to też stracił nadzieję, by dziś coś się zdarzyć mogło. Kiedy Katarzyna po raz trzeci wezwała do łóżka, nie wzbraniał się już. Katarzyna zastawiła na stole kaszę, zjedli ją i zanim zegar wskazał kwadrans na siódmą, oboje udali się na spoczynek.
Zasnęli niezwłocznie, ale sen trwał niedługo. Zaledwo stary zegar wybił pół do siódmej, Jan zerwał się i wyskoczył z z łóżka. Przyłożył prędko drzewa na węgle niewygasłe jeszcze, potem zaś ubrał się co tchu.
Starał się zachowywać jak mógł najciszej, mimo to jednak zbudził Katarzynę. Usiadła w łóżku i spytała czy już świta.
Jan uspokajał ją, że jeszcze noc, prosił by spała dalej i powiedział potem, że wstał, gdyż zjawiła mu się we śnie Klara Gulla i kazała iść do lasu.