Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dostaniesz Sjöskogę’? Ach, odrzucił, nie pragnę wcale Sjöskogi i zamierzam zrzec się jej.
Örneclou zamilkł. Ledwo mógł dostrzec pastorową w ciemnościach, nie słyszał też szelestu drutów i zrobiło mu się nieswojo. Nie wiedział, czy nie popełnił tu, jeśli już nie występku, to co najmniej wielkiej nieostrożności.
— Powiedziałem wam, droga kumciu, wszystko com wiedział — rzekł po chwili. — Proszę, nie róbcie sobie z tego nic. W całej chyba diecezji niema znakomitszego młodego kapłana niż Liljecrona. Zważcież, że jest to prawdziwe bohaterstwo żyć przez lat jedenaście w nędzy, pośród fińskich chłopów, mając takie zalety i talenty. Jest on podobny do owego, powiedziałbym Korsykanina, o którym tyle gadają w czasach naszych.
Milczenie trwało dalej, a chorąży czuł się coraz gorzej. Już zaczął na nowo pieśń pochwalną dla, Liljecrony, gdy pastorowa wstała nagle z krzesła i rzekła głosem zgoła inaczej brzmiącym, niż dotąd, podczas rozmowy z nim:
— Mąż mój wraca! Udaj się doń, Örneclou, i pogadajcie sobie, miast tu siedzieć w ciemności ze mną. Uraduje on się pogwarką z tak dobrym jak pan przyjacielem.
Od tej pory stała się, jak przewrócona na drugą stronę rękawiczka. Örneclou podejmowany był w paradnej sali, sypiał w najlepszej izbie, a poda-