Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

częta załamywały ręce nad głowami i odmówiły jedna po drugiej stanowczo, dowiedziawszy się, o co idzie. Próbowały tego już; ale przekonały się, że po zjedzeniu takiego placka nie można ani spać, ani o niczem śnić. Za skarby świata nie chciała żadna próbować tego specjału.
Pastorówna pomyślała chwilę, potem zaś rzekła:
— Musimy udać się do babuni z prośbą, by nam pomogła.
Z tego to powodu wędrowały teraz obie razem, pośród ciemnej nocy noworocznej, starając się odnaleźć drogę, przekopaną pośród wałów śniegu.
Maja Liza powiedziała, że noc sylwestrowa powinna być właśnie taka, jak dzisiejsza, a więc ciemna i niezbadana, niby przyszłość, której przeniknąć niesposób.
Babka mieszkała na pięterku browarni. Bardzo trudną rzeczą, grożącą niemal niebezpieczeństwem, było wdrapanie się po ciemku wąskiemi, wydeptanemi, stromemi i pokrytemi śniegiem schodami zewnętrznemu biegnącemi po murze. Wszyscy w Löwdali chodzili omackiem, gdyż z wyjątkiem do latarń stajennych, pastorowa świec nigdy nie wydawała.
Ale babka pewnie usłyszała, że idą goście,, bo w chwili, gdy znaleźli się w połowie schodów, otworzyła drzwi. W pokoju staruszki świecił jasno