chwili. Toż to byli właśnie zbiegowie, których tak długo ścigał. Poznał ich przy pierwszem spojrzeniu. I tu oto zmógł ich sen, leżeli na ziemi bezbronni i do obrony niezdolni, na jego łaskę oddani.
Szczęknął wyjęty z pochwy miecz, żołnierz pochylił się nad dziecięciem.
Ostrożnie miecz ku sercu jego skierował, a mierzył dobrze, by jednem pchnięciem zgładzić je ze świata.
Nagle zatrzymał się na chwilę, by spojrzeć w oblicze dziecięcia. Pewnym już był teraz zwycięztwa i radość uczuł okrutną na myśl, że się ofierze swojej przyjrzeć zdoła.
Skoro zaś oczy na oblicze dziecięcia zwrócił, żywszą jeszcze stała się jego radość, poznał bowiem chłopię małe, które na polu za bramą miejską z pszczołami i liljami igrało.
— Zaprawdę — pomyślał — dawno mi już to trzeba było zrozumieć. Dlatego tak nienawidziłem owo dziecię; jest ono zapowiedzianym księciem pokoju.
I myślą tą zajęty zniżał miecz ku ziemi. Jeśli głowę dziecka tego u stóp He-
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/42
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
— 38 —