Przejdź do zawartości

Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   168   —

mu się rodzice i podróż do domu. Nie wiedział on, że minął już ranek, a za nim przeszło południe i myślał:
— Teraz trzeba mi śpiesznie wracać do obozowiska, by nie czekali na mnie. Zdążę przecież jeszcze rzucić okiem na Głos Pana Światów.
Przesunął się tedy między ciżbą i lekką stopą zdążał do ginącej w mroku kolumnady, gdzie stał oparty o ścianę róg spiżowy.
A kiedy spojrzał nań i przypomniał sobie, że ten, kto w niego zadąć potrafi, nad wszystkiemi ludy świata zapanować może, zdało mu się, że nigdy jeszcze nic równie godnego uwagi nie oglądał. Siadł tedy obok rogu i oczu zeń nie spuszczał.
Myślał, jak wielką i potężną rzeczą jest zdobyć sobie wszystkich ludzi na ziemi; myślał, jak gorąco pragnie tego, by zadąć w róg odwieczny. Widział przecież dobrze, że jestto zupełnem niepodobieństwem i nie ośmielał się na żadne próby.
Mijały godziny, on zaś zupełnie nie wiedział, że czas upływa. Rozmyślał