Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ja znam dzieje wszystkich studzien, rzek, strumieni i źródeł, — rzekła dumnie Susza.
— Zróbże nam przyjemność i opowiedz nam dzieje tej studni, — prosili wędrowcy. A usiadłszy wokoło tępicielki wszystkiego co wzrasta, słuchali.
Susza chrząknęła, poprawiła się na cembrynie, jak mówca na trybunie, poczem zaczęła opowiadać.
— W mieście Gabes w Medii, które leży tuż u brzegu pustyni, a które mi dlatego często miłym bywało schroniskiem, żyli przed laty trzej ludzie sławni z swej mądrości. Byli oni bardzo ubodzy, co tym osobliwszym było, że w Gabes ceniono mądrość wysoko i hojnie ją opłacano.
Nie mogło się jednak tym ludziom lepiej powodzić, jako że jeden, był zgrzybiały od starości, drugi trędowaty a trzeci murzyn z grubymi wargami. Ludzie uważali, że pierwszy za stary, aby ich mógł czego nauczyć, przed drugim uciekali bojąc się zarazy, a trzeciego nauk nie chcieli słuchać dlatego, ponieważ im się zdawało, iż z Etiopii nic nigdy mądrego nie wyszło.
— Trzej mędrcy połączyli się jednak w swym nieszczęściu. We dnie żebrali wspólnie pod bramą świątyni a noce spędzali śpiąc razem na dachu. Mogli sobie przynajmniej życie uprzyjemniać w ten sposób, że społem rozmyślali nad wszystkim osobliwym, co o rzeczach i ludziach wiedzieli.
— Pewnej nocy, gdy tak jeden obok drugiego spali na dachu, obrosłym gęsto czerwonym, odu-