Strona:Selma Lagerlöf - Królowe Kungachelli.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

podszedł do niego, nieznajomy odrzucił płaszcz i wzniósł z rozmachem na króla obnażony miecz, który ukrywał pod płaszczem.
Lecz spotkawszy jasne, łagodne spojrzenie króla Olafa, stanął jak wryty, upuścił miecz i padł na kolana.
Król Olaf zatrzymał się i patrzył na niego tym samym jasnym wzrokiem, a nieznajomy starał się odwrócić oczy, lecz nie mógł. Wreszcie zapłakał głośno.
— O, królu Olafie, królu Olafie! — wołał przez łzy. Wrogowie twoi nasłali mnie, bym cię zabił. Lecz gdy ujrzałem świętą twarz twoją, miecz wypadł mi z rąk. Oczy twoje, królu, zdruzgotały mnie!
Astryd na swym balkonie upadła na kolana.
— Boże, ulituj się nademną grzeszną! Biada mi, biada, że za pomocą oszustwa zostałam żoną tego człowieka.

IV.

W Wszystkich Świętych była noc księżycowa. Król obszedł całe podwórze, zajrzał do stajni i chlewu, by się przekonać, czy wszystko w porządku, zaszedł nawet do domu, w którym mieszkali słudzy i niewolnicy, chcąc sprawdzić, czy dobrze ich żywią.
Wracając do swych komnat, zobaczył, że jakaś kobieta w czarnym płaszczu z kapturem na głowie skrada się przez podwórze do bramy. Wydało mu się, że zna tę kobietę i udał się za nia. Kobieta minęła