Strona:Selma Lagerlöf - Królowe Kungachelli.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdzie promienie słońca przenikają aż do dna, — myślał Sylwjusz Antonjusz. Ciało moje będzie spoczywało na łożu z czerwonych korali. I kiedy będę pogrążał się w wodzie — na powierzchni ukaże się śnieżna, chłodna piana a nie cuchnące pęcherze, jak na rzece.
Wrócił do domu, kazał zaprząc konie i natychmiast wyjechał do Ostji. Wiedział, że jeden z okrętów jego ojca wyruszy niedługo na morze. Młody Poppjusz popędził konie z całej siły i udało mu się dojechać na miejsce w chwili, gdy podnoszono kotwicę. Nie wziął z sobą, naturalnie, żadnych rzeczy, żadnego bagażu. Nie zapytał nawet sternika, w którą udają się stronę. W każdym razie wypłyną na morze, a to mu przecież było potrzebne.
W krótkim czasie młody Poppjusz osiągnął swój cel. Triera wypłynęła z ujścia Tybru i przed nimi rozpostarło się Śródziemne morze, szafirowe, pieniste, migoczące w słońcu. Widok morza przypomniał Sylwjuszowi Antonjuszowi słowa poetów, że mieniąca się woda, jest tylko cienką tkaniną, rzuconą na najpiękniejszy świat. Mimowoli wierzył podaniu, że kto śmiało przedrze się przez całun wodny, dostanie się natychmiast do promienistego pałacu króla mórz. Młody człowiek cieszył się, że wybrał ten rodzaj śmierci. Faktycznie trudno było uwierzyć, że cudowna woda może zgubić człowieka. Czy to jest śmierć? To tylko najkrótsza droga do tego świata, gdzie niema fałszywych uciech, po których zostaje tylko przesyt i niesmak.