Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/329

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„I chciałbym wiedzieć/ czy mogłabyś przysłać mi tu Gertrudę i Boa?“ rzekł Ingmar.
Gdy Gerdruda i Bo weszli do pokoju chorego, Ingmar siedział skulony w ciemnym kącie pokoju, tak że zrazu nie mogli go widzieć. „Co ci jest Inmarze?“ zapytał Bo.
„Ach przedsięwziąłem rzecz, która przechodzi moje siły“, rzekł Ingmar, kołysząc się w prawo i w lewo.
„Ingmarze“, rzekła Gertruda, „powiedz otwarcie, co cię dręczy. Od dzieciństwa nie mieliśmy przecie przed sobą tajemnic“. Ingmar milczał. Wtem Gertruda. zbliżyła się do niego, dotknęła ręką jego głowę. „Zdaje mi się, że odgaduję, co cię dręczy“, rzekła.
„Ingmar wyprostował się nagle. „O nie, Gertrudo, nie odgaduj lepiej“, rzekł i wyciągnąwszy z kieszeni swoją notatkę, podał ją jej, „Zobacz, czy jest tam długi list, zaadresowany do księdza?
„Tak“, rzekła Gertruda, „jest tu“.
„Prosiłbym cię, abyś go przeczytała. Ty i Bo, musicie go razem czytać. Napisałem go zaraz po przybyciu do Jerozolimy, ale nie miałem wówczas siły, odesłać go“.
Bo i Gertruda usiedli do stołu i zaczęli czytać. Ingmar został w swoim kącie i słuchał, jak odwracali kartki. „Teraz czytają to,“ myślał, „a teraz to“.’ Teraz doszli do miejsca, gdzie Barbara