Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Od czasu do czasu Hellgum wołał o pomoc. „Nie myśl, że będę tak głupim pospieszyć ci na pomoc“ — pomyślał Ingmar.
Ale teraz jeden z ludzi uderzył Hellgum a z taką mocą w głowę, że ten wypuścił z ręki siekierę i upadł na ziemię. Drudzy natychmiast odrzucili polana i rzucili się wszyscy na, Hellguma. Wtedy myśl jakaś błyskawiczna przemknęła przez głowę Ingmarowi. Istniało w rodzinie Ingmarów stare podanie, wedle którego każdy z członków rodziny musiał raz w życiu swem popełnić jakiś czyn nieszlachetny lub zły. Czy może to teraz przyszła kolej na niego?
I nagle jeden z braci czuł się pochwyconym z tyłu silnemi ramiony, które podniosły go i wyrzuciły z pokoju. Drugi miał zaledwie czas pomyśleć, że musi się wyprostować, gdy już stało się z nim to samo, co z pierwszym, a trzeci, któremu udało się stanąć na nogach, otrzymał tak silne pchnięcie, że tyłem poleciał za innymi.
Gdy wszyscy trzej byli wyrzuceni, stanął Ingmar przed drzwiami i zawołał śmiejąc się: „Może macie ochotę rozpocząć na nowo?“
Nie byłby miał nic przeciw temu, gdyby go byli zaczepili; czuł potrzebę zużytkowania swych sił.
I trzej bracia mieli rzeczywiście ochotę rozpocząć na nowo, ale nagle jeden z nich zawołał,