Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

woli zdobyłem. Nie byłaby jednak przecie uczyniła tego — mówiła, gdybym się był z nią ożenił, ale tak, myślała sobie, skoro nie chciałem oddać dziecku czci należnej, to nie powinienem wcale mieć dziecka“. — Ojciec teraz milczy zasmucony. „Czy cieszyłeś się nadzieją ojcowstwa, młody Ingmarze?“ pyta nareszcie — „Tak, mówię“ — To szkoda, żeś się wdał z taką złą kobietą“.
„Teraz siedzi zapewne w więzieniu? — pyta ojciec. — „Tak, skazali ją na trzy lata«. I dlatego nikt nie chce ci dać swej córki? — „Dlatego, ale też nikogo jeszcze nie prosiłem o to“. — »I dlatego nie masz poważania we wsi?« — »Ludzie mówią, że źle obeszłem się z Brygitą. Powiadają, że gdybym był tak rozumnym jak wy, ojcze, byłbym się z nią rozmówił i dowiedział się, dlaczego się martwi“. — „Nie łatwa to rzecz dla młodego człowieka poznać się na złej kobiecie“.
»Nie, ojcze — mówię — Brygita nie była złą, lecz była dumną«. — »To na jedno wychodzi«, rzecze ojciec.
»Widząc, że ojciec staje właściwie w mojej obronie, mówię: Wiele ludzi myśli, że mógłbym był rzecz tak urządzić, ażeby wszyscy myśleli, że dziecię urodziło się nieżywe. — „Dlaczego nie miałaby odcierpieć swej kary? rzecze ojciec. — „Powiadają, że za waszych czasów, bylibyście dziewczynie, która ją znalazła, zatkali gębę, tak iż rzecz