Przejdź do zawartości

Strona:Słowa we krwi.pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
WTEDY


Kiedy kino nazywało się jeszcze „bioskop”
Albo „iluzjon”,
Kiedy nosiłem czapkę uczniowską,
Wszystko było doprawdy iluzją,
Marzeniem i bezstroską.

Nie znałem wtedy „Cunardów” i „White Star’ów”,
Miałem w Łodzi kamienicę zaklętą,
Tam nie trzeba było mieć dolarów,
Bo każde piętro
Było pokładem okrętu.

Kiedy pisałem jeszcze: „Kwiatów kielichy”
I „róż kobierce”,
A rymowałem:
— Cichy,
— Serce,
Miałem doprawdy ciche serce.

Wtedy,