Strona:Rusini (Abgarowicz).djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

droczyć. Jedyna weselna myśl, która mi — w tym smutku i nudzie — jaśniej przyświecała, była nadzieja, że w niedzielę po przewodach znowu do domu wrócę na sióstr wesela, które jednego dnia miały się odbywać.
Gdy do mandatorskiego dworca powróciłem, zaraz tej samej nocy opowiadał mi Ilia, że Lejba z papierem od mandatora do Kołomyi do starosty cesarskiego jeździł. Na papier ten w odpowiedzi starosta przysłał Milnerowi kapitana i żołnierzy ze sześćdziesiąt, których on w blizkich, ale trudno dostępnych kołybach pokwaterował. A co nocy sześciu wojaków w białych kabatach[1] przychodzi do dworca na wartę.
Wyszedłem natychmiast na dziedziniec i przekonałem się, że w rzeczy samej dwóch żołnierzy przechadzało się koło bramy na warcie, a przez szerokie okno wachcymbry widać było innych czterech zajętych graniem w karty. Stary kapral siedział z Kornyłem koło ogniska i widocznie bawił się jakąś Kornyłową opowieścią, bo ze dworu mogłem dostrzedz, jak mu się ze śmiechu brzuch trząsł.
Tak mijały dnie po dniach. Ja pamiętny słów ojca — i postanowiwszy sobie przy spowiedzi nie uledz niewieściemu czarowi — unikałem jak mogłem widoku Milnerowej. Ona jednak kilka razy przypominała sobie o mnie i wołać do świetlicy kazała. Rozpytywała mię znowu: co między hucułami za baje chodzą? co gazdy o tych bajkach mówią?... Później śmiała się i mówiła, że potrzeba takiego bydła jak hucuły, ażeby w takie brednie wierzyć.
— Mąż mój ma cesarską moc w swej dłoni, za najmniejszy bunt każe powywieszać buntowników, jak psów wściekłych... na gałęziach suchych.
Ja tylko głowę na te słowa pochyliłem i odpowiedziałem jej:

— Wasza wola, a moc, światła pani!

  1. Kabat = kurtka mundurowa.