Strona:Rusini (Abgarowicz).djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na przyszły rok, przed samemi żniwami, dał im Pan Bóg syna. Radości miary nie było. Chrzciny wyprawił Hnat tak sute, że ludzie potem rozpowiadali sobie o nich przez kilka lat: ochota trwała cały tydzień; samemu popowi dał uszczęśliwiony Hnat aż dziewięć rubli. Łaskawi goście zbiegali się do Hnatowej chaty z całej wsi i wypili na tych godach ze dwanaście wiader wódki, nie rachując piwa i wina besarabskiego, zjedli ogromnego wieprza i roczną jałówkę. Ale ktoby tam żałował, kiedy Bóg daje dostatek.
Wskutek tych godów, cała gotówka poszła, a oprócz tego Hnat na wódkę sprzedał Abramkowi arendarzowi dwa morgi najlepszej pszenicy. Lecz i tego nie uważał za wielkie nieszczęście, pozostało mu jeszcze dwa morgi żyta, mórg pszenicy i cała jarzyna; wiedział, że przy tem z głodu mrzeć nie będą, i tak mało kto z gospodarzy miał więcej. Wreszcie małżonkowie nie martwili się niczem, nigdy; — ufali w swą szczęśliwą gwiazdę, która im dotychczas stale przyświecała i w łaskę a opiekę dworu, której dowody ciągle odbierali.
Jeryna, jako młoda matka, na robotę nie chodziła; na dworskim łanie nikt jej nie widział, a nawet ich własne zboże zebrali sąsiedzi łaskawi, w jakiś tabelny[1] dzień za dobre słowo i obfity poczęstunek. Bodaj to świeciła się miłość ludzka!

Hnat choć przyzwyczaił się jakotako do wiejskiej chałupy i roli poważnego gospodarza, czuł jednak ciągle robaka, który go gryzł bez przestanku: świta mu zawsze dolegała, tęsknił za czapką z galonem i palonemi butami stajennego chłopca. Nudził się nieraz okropnie; uczuwał boleśnie brak nieokiełzanej, hulaszczej swobody dworskiego kozaka. Czasami godziny całe, dnie nawet przesiadywał na przyzbie przed chatą w »dolce farniente« pogrążony i z nietajoną zazdrością przypatrywał się, jak jego młodszy kolega »durny« Iwaś przejeżdżał »młodego Ibrahima«.

  1. tabelny dzień, carskie święto.