Strona:Rusini (Abgarowicz).djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się jej zaostrzyły, oczy w głąb czaszki wpadły, świeciły żywym ale nienaturalnym, jakimś fosforycznym blaskiem; włosy przystrzygła krótko, po męzku i ubierała się bardzo skromnie, ubogo, w szarą wełnianą sukienkę, zawsze jednę i tę samą. Po półrocznym pobycie w Kijowie, niktby był jej nie poznał. Z pulchnej, zdrowej, wiejskiej dziewczynki, podobnej do rozkwitającego pączka róży, zrobiła się drażliwa, nerwowa, wynędzniała istota, sama niewiedząca, czego chce i dokąd dąży.
Ja wmieszałem się w różnobarwny tłum studentów. Czasy to były najżywszego ruchu słowianofilskiego w Kijowie. Pułki rosyjskie w zwycięskim pochodzie przedzierały się właśnie przez Bałkany; wieść o wzięciu Plewny i złożeniu broni przez rozsiewającego postrach wokoło Osmana-baszę, święcono jako wielkie święto wszechsłowiańskie, miasto iluminowano, w cytadeli z dział bito, we wszystkich cerkwiach odprawiano dziękczynne nabożeństwa. Tłumy ludu przeciągały ulicami, a radosnym wołaniom nie było ani miary, ani końca. I ja młody i zapalony złączyłem się na chwilę z tłumem, z gawiedzią uliczną; i mnie powodzenie rosyjskiego oręża głowę na chwilę zawróciło, upoiło, ale na mgnienie oka zaledwie.
Pośród nas było wiele młodzieży — studentów uniwersytetu i uczniów szkół średnich — z południowej Słowiańszczyzny. Ci mieli zawsze jakieś inne wiadomości z za Dunaju. Oni to pierwsi zaczęli szerzyć pośród nas wieści o bezsilności Rosyi — o tem, że zwycięstwa odnoszone nad rozkładającą się Turcyą są wysiłkami nadludzkiemi, pirrchusowemi tryumfami. Oni to pierwsi zawołali, że niema się czego Słowiańszczyzna cieszyć z powodzeń oręża rosyjskiego, bo jej wszystko jedno: czy być pod tureckiem czy rosyjskiem jarzmem; że niema różnicy pomiędzy sandżakami a guberniami; że nie wolność i swobodę, ale nową tylko formę niewoli niosą Moskale na Bałkański półwysep.
Wolnomyślni, rewolucyjnie usposobieni Rosyanie to samo już prawili i nas Rusinów ku sobie pociągali, co zresztą nie było zupełnie trudnem. Jak grzyby po deszczu rodziły się co-