Strona:Rumak Czarownika.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   4   —

W pałacu królewskim, w komnacie dziecięcej, złotowłosa królewna skakała z radości i śpiewała swoje najulubieńsze piosenki. Dama dworu ubierała ją w prześliczną białą sukienkę wyhaftowaną srebrem i uspakajała napróżno. Po raz to pierwszy maleńka Ludmiła miała być przy boku rodziców na igrzyskach. Nie dziw więc, że się tak bardzo radowała nieznanem jej jeszcze widowiskiem.
Brat jej starszy, czternastoletni Zbigniew po raz trzeci był na podobnej uroczystości, ale pałając chęcią należenia do turniejów, smucił się, że mu król iść w szranki walczących rycerzy nie pozwala.
Nadszedł dzień uroczysty igrzysk, zagrano w trąby, odezwały się rogi i zadzwoniły wielkie dzwony...
Król zasiadł w koronie, z berłem złocistem w ręku, obok niego królowa ze Zbigniewem, do walki się rwącym i prześliczną dziesięcioletnią Ludmiłą.