Przejdź do zawartości

Strona:Rudyard Kipling - Zwodne światło.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



ROZDZIAŁ I.

— Jak myślisz? coby też zrobiła, schwyciwszy nas na gorącym uczynku? — pytała Maisie. — No, bo wiesz dobrze, że nam przecie jakich rzeczy mieć nie wolno.
— Coby zrobiła? Mnie obiłaby z pewnością; ciebie zaś gotowa zamknąć za karę w sypialnym pokoju — odparł Ryszard bez wahania. — Czy wzięłaś przynajmniej naboje?
— Wzięłam, schowałam je do kieszeni; podskakują tam nawet i brzęczą strasznie za każdem poruszeniem. Słuchaj, a może one mogą same wystrzelić?
— Nie wiem. Jeżeli się lękasz, to bierz i trzymaj rewolwer; ładunki zaś ja mieć będę.
— Właśnie, że się wcale nie boję.
I z odpowiedzią tą Maisie popędziła na przód. Ręka zanurzona w kieszeni podtrzy-