Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/298

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

To mówiąc, zaczął Beetle’a skubać za uszy i policzki w sposób zwany „dojenie“.
— Nie łżyj, boś beczał! — odpowiedział spokojnie Beetle — Dlaczego nie jesteś na mustrze?
— Mustrze? Jakiej mustrze?
— Nie udawaj warjata. Na mustrze w sali gimnastycznej.
— Bo żadnej mustry już niema. Korpus kadetów się wściekł — zdechł — zaśmierdział — zgnił! A jak będziesz na mnie tak patrzył, to ci kości poprzetrącam, Beetle — …I w dodatku mam być oskarżony przed rektorem o wymyślanie…