Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bardzo nawet dawno temu. A propos — czy te wiersze mi oddano?
— Turkey, oddano czy nie? — spytał bezwstydnie Beetle.
— Czy księdzu nie zdaje się, że Clewer wygląda trochę czyściej? — przerwał Stalky.
— Widział ksiądz kiedy takich reformatorów moralności? — chełpił się M’Turk.
— Właściwie zrobił wszystko Stalky, ale to była szopa dla wszystkich!
— Wyniki tej reformy moralnej zauważyłem w paru miejscach. Czy nie mówiłem wam, że, jeśli zechcecie, możecie mieć nadzwyczajny wpływ na chłopców z liceum?
— Tylko że system moralnego oddziaływania — częściej stosowany — trochę męczy. A prócz tego — widzi ksiądz — Clewer się rozzuchwalił.
— Nie myślałem o Clewer’ze; miałem na myśli — innych, Stalky. — Och, my tam dużo o innych nie myślimy! — odezwał się Turkey — Nie prawdaż?
— Ale ja — myślałem od samego początku!
— To znaczy, że ksiądz wiedział?
Kłąb dymu trysnął ku ziemi.
— Mówią, że chłopcy sami się wychowują lepiej i surowiej, niż my możemy i śmiemy. Gdybym ja użył połowy argumentów, jakieście wy zastosowali, czy nie...?