Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ja — ja nie wiem dobrze — odrzekł Beetle.
Niełatwa rzecz zaimprowizować w jednej chwili całe przedsiębiorstwo.
— Mnie się zdaje, dwa szylingi i cztery szóstki — bąknął M’Turk, rzucając Beetle’owi pogardliwe spojrzenie.
W beznadziejnej sytuacji finansowej, w jakiej znajdowała się pracownia N. 5, do takiej właśnie sumy rościli sobie pretensje Beetle i M’Turk, jako do należnego im działu z kwoty, uzyskanej przez Stalky’ego przez zastawienie drugiej pary swoich spodni do wyjścia. Stalky przez pół roku odmawiał wydania tej sumy, twierdząc, że ona mu się należy jako wynagrodzenie za fatygę; swoją drogą wydał te pieniądze na wspólną ucztę z przyjaciółmi.
— Zapamiętajże sobie. Nie wolno ci w dalszym ciągu prowadzić swych lichwiarskich operacyj. Powiadasz, dwa szylingi i cztery szóstki, Corkran?
Stalky, który nic nie powiedział, milczał w dalszym ciągu.
— Zły wpływ, jaki wywierasz na swych kolegów, jest już i tak dość wielki, żebyś potrzebował jeszcze uzależniać ich od siebie finansowo.
To mówiąc, poszukał w kieszeniach i (o, radości!) wyjął dwa szylingi i cztery szóstki.
— Przynieś mi natychmiast to, co nazywasz wekslem Corkrana i dziękuj Bogu, że na tem poprzestaję. Te pieniądze potrącę ci z pensji miesięcznej,