Przejdź do zawartości

Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Prorocy wielkiej czci doznają wszędzie —
wszędzie, z wyjątkiem wiosek swych rodzinnych,
gdzie każdy, znając ich od lat dziecinnych,
z natury rzeczy urągać im będzie.

Póki są próżni, złośliwi i młodzi,
brakiem uznania trapią się niezwykle
(o czem niech świadczą ich utworów cykle!),
choć on im właśnie na dobre wychodzi!

To, czem Niniwy gród darzyć ich zdoła
(w tem licząc pobyt w paszczy wieloryba),
mniej dla nich znaczy, niż sielska sadyba,
gdzie o ich sławę nie troszczą się zgoła...

Cóż, że im w świecie hołdy towarzyszą?
Tu, jakich widzą, takimi ich piszą...