Strona:Rudyard Kipling - Od morza do morza 02.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zakłada się małemu konikowi, obraża się jego drażliwość. Jeżeli jeździec nosi, tak jak japoński kawalerzysta, białe, wełniane rękawiczki, nie może dobrze trzymać cugli. Jeżeli jeździec kieruje konia obu rękami, jeżeli siedzi prawie na karku koniu, na strzemionach jak najkrótszych, nieruchomo, koń ma wszelkie szanse pozbycia się jeźdźca. Nie śnił mi się też nigdy równie dziki obraz, jaki przedstawiał się na polu parady w Tokio. Bardzo ładne kucyki, pewne w nogach, pełne ognia, pod tak lekkim jeźdzcem, jak japoński żołnierz, mogłyby utworzyć doskonałą konną piechotę. A tymczasem ślepo naśladujący naród zapragnął utworzyć z nich ciężką kawaleryę. Dopóki zwierzątka kłusowały z całą powagą w kółko, nie przykrzyła im się robota, ale gdy przyszła pora ścinania głów tureckich, zaczęły objawiać niezadowolenie.
Śledziłem oddział, który, uzbroiwszy się w długie, drewniane miecze, wyprawił się na Turków. Ruszyły koniki spokojnym kurc-galopem, jeźdźcy zebrali cugle w lewą rękę, a w prawą drewniany oręż, podobny do lancy. Konik zaczynał okazywać niepokój i objeżdżać w kółko turecką głowę; jeździec ani naciskiem kolan, ani cugli nie dawał mu wskazówki, czego od niego żąda, tylko zaczynał go kłóć ostrogami od łopatek do zadu, szarpiąc żelazo w pysku biednego zwierzęcia. Wierzchowiec nie mógł podnieść głowy, ani wierzgnąć; ale mógł otrząsnąć się z natręta, który spadał na ziemię. Powtórzyło się to trzykrotnie w moich oczach. Katastrofy nie można było nawet nazwać upadkiem; było to tylko ześlizgnięcie się skutkiem bawełnianych rękawiczek, trzymania cugli obu