Strona:Rudyard Kipling - Od morza do morza 01.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pasmo gór, ciągnące się środkiem kraju, jest przeszkodą i utrudnia przeprowadzenie kolei od wschodu ku zachodowi. Ale dadzą oni i temu radę. Kraj umie postępować. Trzeba trochę czasu na zapoznanie się z Japonią. Mieszkam tu od dziesięciu lat, a niewiele wiem o niej. Poznajomiłem się z kilku staremi rodzinami ze szlachty feudalnej. Żyją one na uboczu, nie biorąc udziału w rządzie. Jedyny zarzut, jaki im można uczynić, to ten, że wydają ponad możność. Nie przyjmą cię nigdy u siebie w domu, tylko zaproszą do klubu na ucztę i sprowadzą tam tancerki. Nie przedstawią cię żonie. Nie zarzucili dotąd starożytnego zwyczaju, że żona nie siada do jedzenia z mężem, tylko po nim. Tak jak mieszkańcy Indyi, mówisz pan? Bardzo lubię Japończyków, ale jednak uważam ich za ludzi pierwotnych. Nie można im zarzucić, ażeby byli niestaranni w robocie i nieuczciwi. Chińczyk przeciwnie, jest nieskończenie gorszym łotrem, w każdym przypadku; ale ma tyle rozsądku, ażeby rozumieć, że uczciwość jest najlepszą polityką, i postępuje odpowiednio do tego. A Japończyk potrafi być nieuczciwym byle sobie dogodzić. Jest pod tym względem nieodpowiedzialny jak dziecko.
Ileż to już razy musiałem wysłuchać podobnego zdania? Wszyscy cudzoziemcy mówią toż samo o tych schludnych, grzecznych, maleńkich ludziach, którzy przepędzają życie w otoczeniu kwiatów i dzieci, i palą tytoń tak łagodny, jak ich obejście. Martwi mnie to; ale po namyśle widzę, że naród bez wady byłby doskonałością, a wtedy wszystkie inne narody po-