Strona:Rudyard Kipling - O człowieku, który chciał być królem.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do chłopa o króliczej gębie, a który go zdradził. Było to niesłychane świętokradztwo, zbeszczeszczenie Świętej Krowy. Państwo domagało się jego krwi, on jednak zrejterował do swej chałupy, zabarykadował drzwi i okna wielkiemi głazami i drwił z całego świata.
Król, ja i ludność zbliżaliśmy się do chaty ostrożnie. Mowy nie było o tem, aby ująć tego człowieka bez utraty życia, bo z dziury w ścianie wystawała lufa bardzo starannie utrzymanej strzelby — na całe państwo jedynej, która mogła strzelać. Tuż przed naszem przyjściem Namgay Doola omal nie trafił jakiegoś chłopa. Armja stała, stała. I nie mogła zrobić nic innego, bo ile razy ruszyła się naprzód, z okien leciały ostre kamienie. Do tego dodawano od czasu do czasu strumienie wrzącej wody Widzieliśmy czerwone głowy skaczące na dół i do góry po całej chacie. Rodzina Namgay Dooli pomagała swemu rodzicowi i panu i mrożące krew w żyłach okrzyki wyzwania były jedyną odpowiedzią na nasze prośby.
— Nigdy jeszcze — rzekł król zaperzony — coś podobnego nie zdarzyło się w mem państwie. Na przyszły rok będę musiał z pewnością kupić małą armatę.
Tu spojrzał na mnie błagalnie.
— Jest może w królestwie jaki kapłan,