podobna. Może wam powiedział, że ja wam co dam? Bo mnie ani się śni!
— Nie powiedział — krzyknąłem, odskakując na bok. Chwilę czekałem, aż czerwone światła zniknęły w ciemnościach. Było okropnie zimno, bo z piaszczystej pustyni dmuchał wiatr. Skoczyłem do swego własnego pociągu ale tym razem już nie do wagonu trzeciej klasy — i położyłem się spać.
Gdyby czerwonobrody był mi dał jaką rupję, byłbym ją schował na pamiątkę tej bądz co bądź dziwnej afery. Tak jednak za całą nagrodę pozostało mi zadowolenie ze spełnienia obowiązku.
Później dopiero przyszło mi na myśl, że dwóch podobnych do tych moich przyjaciół w „gentlemenów“, udających korespondentów pism angielskich, nie może zrobić nic dobrego i że jeśli zaczną szantażować którego z tyranów jakiegoś małego państewka środkowych Indyj lub południowej Radżputany, to gotowi narazić się na poważne nieprzyjemności. Z tego powodu zadałem sobie trochę trudu w opisaniu ich, jak najdokładniej sobie mogłem przypomnieć, osobom, którym ewentualnie mogłoby zależeć na usunięciu ich. Jak mnie też później poinformowano, udało mi się dzięki temu cofnąć ich od granic państwa Degumber.
Strona:Rudyard Kipling - O człowieku, który chciał być królem.djvu/13
Wygląd
Ta strona została skorygowana.