Przejdź do zawartości

Strona:Rudyard Kipling - Kapitanowie zuchy.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie chciej przypadkiem nigdy przyjmować opieki bogatych ludzi, Penn — mówił w pociągu — bo w razie przeciwnym rozbiję ci tę szachownicę na głowie. Jeżeli znów kiedy zapomnisz o swojem nazwisku (a brzmi ono: Pennsylwania Pratt), to pamiętaj że jesteś pod opieką Saltersa Troopa i siedź w miejscu, póki nie przyjdę po ciebie. Nie postępuj za tymi, których oczy obrzękłe są od tłustości, jak powiada Pismo święte!