Strona:Rudyard Kipling - Kapitanowie zuchy.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trzykrotnie zwyczajem morskim, ogłaszając swój „rysopis“.
Tamten statek, rozmiarami większy wykonał zwrotny manewr topżaglem wśród nawoływań i wrzasków.
— Francuz — rzekł stryj Salters drwiąco. — Miquelon i St. Mało. — (Farmer miał oko iście marynarskie). — A mnie akuratnie zabrakło tabaku, Disko.
— Sam tutaj! — wołał Tom Platt. — Hej! zatrzymez-vous — zatrzymez-vous! Uważez trochez, nie najedźciez pour nous, wy czopowate mucho bono! Skądeście wy?... z St. Mało, hę?
Ah, ha! mucho bono! Oui! Oui! Clos Poulet... St. Malo! St. Pierre et Miquelon — odkrzyknęła tamta załoga, wymachując wełnianemi czapkami i śmiejąc się. Poczem jęli wołać wszyscy społem:
Bord! Bord![1] — Przynieś-no tablicę, Danny. Zastanawia mnie to, jak te francuzy poredzą kajsi dojechać o ile nie spotkają się z uprzejmością Amerykanów. Pisz czterdzieści sześć, czterdzieści dziewięć... to im wystarczy; zresztą widzi mi się, że są to liczby mniej więcej dokładne.
Dan wypisał cyfry kredą na tablicy i zawieszono ją na linie głównego masztu. Z trójmasztowca rozbrzmiało chórem wielokrotne: Merci!

— Zdaje mi się, że byłoby dość głupio puścić ich tak za bezdurno — doradzał Salters, macając się po kieszeniach.

  1. Przekręc. ang. board — deska, tablica.