Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mienia. Koło trzech źlebów, ustawiłem kopczyki z dużych głazów. Gdy będę biegł, poprzewracam je nogą, doprowadzając Małe Plemię do szalonej złości.
— Co to znaczy s-s-spryt ludzki! — cmoknął Kaa. — Mądry jesteś, bratku, ale Małe Plemię bywa zawsze pełne złości.
— O nie! Gdy zapada zmierzch, wszelkie stworzenia skrzydlate układają się do spoczynku. Zabawię się z dholami o zmierzchu, bo one lubią polować w dziennej porze. Teraz idą za krwawym śladem Won-tolli.
— Chil nie zostawia zdechłego wołu, ani dhole krwawego śladu — rzekł Kaa.
— W takim razie zgotuję im nowy ślad krwawy, z własnej ich krwi, jeżeli mi się uda... i nakarmię ich gnojem. Czy będziesz tu na mnie czekał, Kaa, póki nie powrócę z dholami?
— Tak jest, ale co będzie, gdy one zabiją cię w dżungli, albo gdy Małe Plemię zabije cię, zanim zdołasz wskoczyć w rzekę?
— O jutrzejszych łowach należy mówić jutro — odrzekł Mowgli, cytując przysłowie puszczańskie, dodał jednak niebawem: — Na odśpiewanie pieśni żałobnej będzie czas, gdy umrę. Szczęśliwych łowów, Kaa.
Uwolnił ze swych objęć szyję pytona i popłynął z wodą niby tram, niesiony powodzią, kierując się w stronę wydmy u przeciwległego brzegu. Znalazłszy się na powolnym prądzie, zaczął śmiać się głośno z wielkiej uciechy. Nie było rzeczy, która by Mowgliemu, wedle jego własnego wyrażenia, taką sprawiała przyjemność, jak „targanie śmierci za wąsy“ i odczuwanie swego władztwa nad puszczą. Już za lat młodszych niejednokrotnie zdarzało mu się wyłupiać plastry miodu z drzewnych barci — prze-