Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mych — najgorsze ze wspomnianych paroksyzmów kojarzą się u niego zawsze ze stekiem najplugawszych docinków. Tak też było i tym razem. Atoli pod koniec swej śpiewki wielki ptak odzyskał znów panowanie nad sobą i odtąd miał dziesięćkroć bardziej adiutancką postawę, niż poprzednio.
Szakal żachnął się, boć liczył już sobie pełne trzy wiosny życia; atoli nie wypada oburzać się na zniewagę, doznaną od stworzenia, mającego dziób długi na dwa łokcie i umiejącego nim władać jak dzirytem. Adiutant uchodził powszechnie za wielkiego tchórza, ale przecie tchórzem był i szakal...
— Nauka przychodzi z wiekiem — rzekł Mugger — a warto i to powiedzieć, moje dziecię, że małe szakale są bardzo pospolite, natomiast takiego Muggera, jak ja, niełatwo nadybiesz. Nie pysznię się z tego bynajmniej, gdyż pycha prowadzi do zguby; ale zważ, że tak zrządziło przeznaczenie... a sprzeciwiać się swemu przeznaczeniu nie powinno żadne ze stworzeń czy to biegających, czy to pływających, czy pełzających. Co do mnie, jestem najzupełniej zadowolony ze swego losu. Komu służy szczęście i dopisuje wzrok, ten jakoś daje sobie radę na tym świecie, zwłaszcza, jeżeli przed wejściem w jakąś debrę lub łachę rzeczną zwykł zawczasu zbadać, czy jest z niej wyjście.
— Słyszałem, że pewnego razu nawet cny Obrońca Uciśnionych popełnił omyłkę — zauważył szakal złośliwie.
— To prawda! — przyznał krokodyl. — Ale los pomógł mi jakoś wydostać się z opresji. Było to za moich lat młodych, w pierwszym z trzech okresów głodowych (na prawą i lewą odnogę Gangesu! jakże pełne bywały wówczas łożyska rzeczne!)... Tak jest, byłem naonczas niefrasobliwym młodzikiem; któż tedy bardziej ode mnie się radował z wylewu rzeki? Byle co wystarczało mi wtedy do