Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

na miano arcynędznika. Był to w połowie żebrak, w połowie szubrawiec — wyjadacz i czyściciel wiejskich śmietników — w jednej osobie tchórz nad tchórze i wściekły ryzykant — wiecznie głodny i wiecznie nadziany fortelami — choć te fortele bodaj nigdy nie wychodziły mu na dobre.
— Brrr! — warknął, z obrzydzeniem otrząsając zmoczoną skórę. — Bodajby marnie poginęły plugawe kundle wiejskie! Na każdą z pcheł moich przypadły po trzy psie ukąszenia... i to tylko dlatego, żem spojrzał (spojrzał, nic więcej!) na jakiś dziurawy but, leżący w oborze. Cóż sobie te psy myślą? Czyż ja się żywię błotem?
To rzekłszy, poskrobał się poniżej lewego ucha.
— Słyszałem — odrzekł adiutant głosem zgrzytliwym, przypominającym chrobot tępej piły, rżnącej grubą deskę — słyszałem, że w tym bucie znajdowało się nowonarodzone szczeniątko.
— Insza to rzecz słyszeć, a insza wiedzieć na pewno! — mruknął szakal, który znał spory zapas przysłowi, podsłuchanych u ludzi podczas ich wieczornych gawęd przy ogniskach.
— Święta prawda. Przeto, by się upewnić, zaopiekowałem się tym szczeniątkiem, gdy psy miały inne jakieś zajęcie...
— Tak, psy były bardzo zajęte! — potwierdził szakal. — Niestety, nie mogę teraz udać się do wioski, gdzie radbym sobie upolował parę ochłapów. Ale... czy w tym bucie było naprawdę ślepe szczeniątko?
— Było... ale teraz jest tutaj — odparł adiutant, wskazując dziobem na pełny wól pod gardzielą. — Kęs to wprawdzie niewielki, ale trzeba się nim zadowolić, gdy litość stała się rzeczą rzadką na tym świecie.
— Ha-aj! Świat ma dziś serce z żelaza! — płaczliwie zawył szakal, ale wnet głos zmienił, dostrzegłszy na po-