Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„Więc były lepsze, niż ta wielka powódź w ostatnim sezonie deszczowym?“
„Lepsze?! Wody wyrzuciły nie więcej, jak — co się zresztą zawsze raz na pięć lat wydarza — drobną garstkę utopionych cudzoziemców, parę kur i utopionego w szlamistej bajurze wołu. Ale w tym sezonie, o którym mówię, rzeka była płytka, gładka i wyrównana, a w dolne jej brody spłynęło tylu martwych Anglików (o czem mnie już przedtem Gawial zgodnie z prawdą powiadomił), że płynąc zawadzali o siebie. W tym to sezonie doszedłem do mojej tuszy — do mojej tuszy i mego wyglądu. Pod Agrą, w Etawah i na szerokich wodach pod Allahabad — —“
„Och, ten wir wodny, który sięgał aż pod same mury twierdzy Allahabad!“ zawołał Adjutant. „Biegli tam oni, jak dzikie kaczki do trzcin i szuwarów — a kręcili się w kółko, w kółko, ot tak!“
I rozpoczął znowu swój obmierzły taniec, a Szakal spoglądał nań pełen zazdrości. Nie przypominał on sobie naturalnie owego fatalnego roku Buntu, o którym właśnie toczyła się rozmowa. Mugger zaś ciągnął dalej:
„Tak, pod Allahabad, mogłem sobie spokojnie leżeć w leniwo płynącej wodzie i pozwolić, by dwudziestu przepłynęło, zanim się w końcu zdecydowałem, aby jednego przychwycić; a trzeba dodać, że Anglicy nie byli przeładowani ozdobami, nie przystrajali nosów w kulczyki, nie wkładali pierścieni na nogi, jak to dzisiaj czynić zwykły moje niewiasty. Kto się kocha w ozdobach, temu naszyjnik w stryczek się zamieni, powiada przysłowie. Wszystkie muggery na wszystkich rzekach i brzegach nabrały wonczas pokaźnej tuszy, ale los mój sprawił, żem się opasł i utył najbardziej. Niektórzy mówili, że Anglików zaganiano do rzeki i — na prawy i lewy brzeg Gangesu! — myśmy wierzyli, że to prawda. Im głębiej zapuszczałem się ku południowi, tem bardziej wierzyłem, że to prawda, a dotarłem przecież, idąc dołem rzeki za Monghyr, aż do samych mogił, które sterczą na drugim brzegu“.