Strona:Rudyard Kipling - Światło które zagasło.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ten sam mężczyzna, który teraz nie miał czasu do niej pisać — że będzie czekał na nią lat dziesięć i że ona prędzej czy później do niego powróci. Tak pisał w niedorzecznym liście, gdzie rozwodził się nad udarem słonecznym i dyfterją.. potem już przestał pisywać. Pewno teraz włóczy się po ulicach, oświeconych księżycem — i całuje kucharki. Miała ochotę palnąć mu prosto z mostu tęgie kazańko... przyczem ma się rozumieć, że ukazałaby mu się nie w szlafroczku, ale w przyzwoitej sukni, a przy tem patrzyłaby nań z góry i surowo. Jednakże, jeżeli on teraz całuje inne dziewczęta, to z pewnością wcaleby się nie skruszył tem łajaniem... jeszczeby ją wyśmiał. Dobrze, dobrze! Ona powróci do swej pracowni i będzie malować obrazy, które pójdą... itd. itd... Myśl, jak koło młyńskie, obracała się powoli, tak, iż żadna z jej przegród nie mogła przemknąć się niepostrzeżenie... Rudowłosa pannica, poza plecami Maisie, wciąż przewracała się i rzucała w pościeli.
Maisie podparła dłońmi podbródek i doszła do wniosku, że, bądź co bądź, Dick bezsprzecznie był niegodziwcem. Ażeby się usprawiedliwić, zaczęła — zgoła nie po kobiecemu — kolejno rozważać fakty obciążające. Otóż był raz pewien chłopiec, który mówił, że ją kocha. Chłopiec ten ją pocałował... pocałował w policzek... a było to w bliskości żółtego maku nadmorskiego, który kiwał głową, jota w jotę podobnie jak ta opętana, zeschła róża w ogrodzie. Potem była dłuższa przerwa, w ciągu której mężczyźni nieraz oświadczali jej swą miłość — w sam raz wtedy, gdy była najwięcej zajęta robotą. Potem ów chłopiec powrócił i odrazu za drugiem spotkaniem wyznał, że ją kocha. Potem... ale końca nie było sprawkom, których on dokonał. On jej poświęcał swój czas i zdolności. On jej opowiadał o sztuce, o gospodar-