Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

godobnoś służący połowę wytłukł. Według mego obliczenia — w wolnych chwilach pielęgnuję bowiem matematykę z upodobaniem — spożyłem w ciągu wyż wymienionego czasu 450 polskich kwart medykamentów płynnych, około 18.000 pigułek, dwa wiadra i pół różnych ziółek i przeszło dwanaście funtów cłowych proszków, bądź rozwalniających, bądź wstrzymujących. Jeżeli państwu powiem, że mimo to byłem i jestem ciągle cierpiącym, i że mię już kilku doktorów opuściło — to zważcie teraz sami, jak nisko jeszcze stoi nauka medycyny, nawet u allopatów, bo w homeopatję jakoś nie mogę uwierzyć a hydropatja zdaniem mojem dobra jest, ale tylko dla tych, co cierpią na tuberkuły, podczas gdy moje cierpienie jest więcej gastrycznej natury, połączone z affekcją nerwową. Żałuję, że miejsce nie pozwala mi objaśnić tego państwu dokładniej, nadmienię więc tylko, że mając lat siedm, zjadłem przez nieostrożność kawałek mydełka migdałowego, i że od tego czasu objawiają się u mnie nieustannie prawie symptomata otrucia pruskim kwasem.
Ba, ale ja bajdurzę, a tymczasem wieczerza stygnie. Pan Anzelm wybiegł był na chwilę, zostawiwszy mię w swoim pokoju, roztasowanego z wielkim komfortem. Przypuszczałem, i jak się pokazało, trafnie, że poszedł do piwnicy — przypuszczenie to powiększyło znacznie błogie uczucia, jakich doznawałem. Nic milszego na świecie, jak taki wypoczynek po nadludzkich trudach, w domu u siebie lub u życzliwego gospodarza. W tem, myśl nader przykra przyszła mi do głowy — wszystko zachmurzyło się do koła. Przypomniałem sobie, że istniała jakaś pani Anzelmowa. To zmieniało znacznie postać rzeczy. Nie było mowy o szlafroku i pantoflach, trzeba się było przebrać. Pieczeń wyborna, ale się sos