Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

od Chmielnickiego pisany po rusku, i grożący ostatecznym szturm em, jeżeli miasto nie wyda księcia Jeremiego Wiśniowieckiego i Koniecpolskiego w. chor. koronnego. Mieszczanie odpisali, że tych panów nie ma w mieście. Na to nazajutrz Chmielnicki napisał po polsku, że zrzeka się wydania Wiśniowieckiego i Koniecpolskiego, ale natomiast wzywa mieszczan pod grozą szturmu, ażeby mu wydali wszystkich żydów, jakich mają w mieście. Ten apetyt na żydów wspólny był Chmielnickiemu z Stefanem Wielkim, hospodarem wołoskim, który w 15 wieku przyszedłszy pod Lwów, także niczego więcej nie pragnął. Był to wszakże apetyt bardzo trudny do zaspokojenia, jakkolwiek bowiem mieszczanie nie celowali tolerancją religijną, a z żydami w ciągłych byli zatargach o uszczerbek, czyniony im w handlu, to wiedzieli z drugiej strony dobrze, co ich czeka gdyby uczynili zadość podobnemu wezwaniu. Na każdym domu w ulicy żydowskiej znajdował się nad drzwiami herb szlachecki, na znak, że ta lub owa potężna rodzina opiekuje się mieszkańcami, i ujmie się za nimi w sądach, na sejmie, u dworu, a nawet i szablą. Rozważywszy to wszystko prokonsul Grosswajer, jak sam powiada w swej relacji, odpowiedział Chmielnickiemu: „Żydów wydać nie możemy.“ I w istocie wspominają kronikarze, lubo niechętnie, że żydzi nieraz z wielką odwagą bronili wałów, przyczem wszakże, zapewne dla zachęty i dla dodania im ducha w wojennem rzemiośle, nazywają ich „śmierdzącymi obszarpańcami“; co się zaś tyczy Zimorowicza, który wła-