Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

głęboki loch podziemny, a w nim trupy niepogrzebane, ale owszem.w takich postawach, w jakich mogły znajdować się przy skonaniu. Ponieważ św. Łazarz nigdy już później nie uległ podobnemu losowi, więc rzecz oczywista, iż były to zwłoki osób, które szukały schronienia w tem podziemiu, a później nie mogąc się wydostać i nie doczekawszy się pomocy w opuszczonym gmachu, pomarły tam z głodu. Po dwóchset trzydziestu blizko latach dopiero oczy żyjących spostrzegły tych niemych świadków okropnej przeszłości.
Straszniejszych jeszcze scen widownią był Wysoki Zamek. Pan burgrabia królewski uciekł z załogą do miasta i zostawił na pastwę wrogów przeszło tysiąc ubogiego ludu — mężczyzn, kobiet i dzieci, aż tyle bowiem osób szukało tam ratunku przed napadem. Kozacy opanowali zamek bez oporu. Burgrabia ten nazywał się Jan Bratkowski.
Wśród tych okropnych mordów, których dalszego obrazu kreślić nie mam siły, tatarzy gotowali się do szturmu na miasto, zwozili na wozach faszyny do wypełniania fosy i drabiny do eskaladowania murów. Razili ich bowiem mieszczanie nieźle ogniem armatnim i nawet pod samym Chmielnickim ubił konia białego wystrzałem z hakownicy, Im ci Pan Ubaldini della Rippa, konsul miasta. Odznaczył się także bardzo walecznością swoją niejaki Mikołaj Józefowicz, aptekarz, według słów kroniki „w sztuce wojennej bardzo biegły“, a wszędzie, gdzie było potrzeba rady i pomocy, nie szczędził jej Arciszewski. Zdarzało się, że żołnierze i mieszczanie uniesieni zuchwałą odwagą,