Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ów stary borsuk, niegdyś leśniczy u stryja panny Kotwickiej.
Po obliczeniu tych wszystkich strat, wkradła się do nas owa dezorganizacja, której przykłady — tak częste niestety — dla tego tylko nie są nadto zastraszające, że oddziały rozbite formują się napowrót z niesłychaną łatwością, że każde uzbrojenie dla nich jest dobre. Ile otuchy regularnym wojskom dodaje gwintowane działo, tyle nam jeden karabin zdobyty na nieprzyjacielu i starannie ukrywany, póki nie przyjdzie pora wydobyć go z kryjówki. N ie będę się więc rozszerzał nad katastrofą naszej rozsypki — bo nie była ona klęską niepowetowaną. Każdy z nas udał się w inną stronę, najwięcej do Galicji, dokąd było wcale blisko i dokąd nas już wyprzedziła wiadomość o stoczonej krwawej ntarczce pod Zubnikami. Mając tam znajomych państwa Zamirskich w Kainowie, udałem się do nich, choć mieszkali trochę daleko od granicy.

II.

Kainów leży nad Dniestrem, w ślicznej górzystej okolicy. Dom państwa Zamirskich, jakkolwiek słynny gościnnością, leży jednak w takiem ustroniu, że nie często kto obcy doń zawita. Jedną z przyczyn tego odosobnienia, w którem żyją państwo Zamirscy, jest może dwudziestoletnia ich córka, panna Wanda — choć zdawałoby się, że przeciwnie powinna być powodem jak najliczniejszych odwiedzin, bo jest tak piękną i miłą, jak tylko nią być można, mając lat dwadzieścia; czarne oczy, jasne włosy, greckie rysy twarzy, płeć lilijową, wzrost królewski, dobroć i łagodność w sercu i nadzwyczaj staranne wychowanie.