ale rokowania nie wstrzymywały kroków wojennych, a gdyby się było udało wrogom ubiedz Lwów tak łatwo jak Kamieniec, nicby już było nie powstrzymało ich zapędów. Turcja stała wówczas na szczycie swojej potęgi — nie zapominajmy, że działo się to po zdobyciu Kandji, i 11 lat przed oblężeniem Wiednia.
Należało rozpatrzeć się w środkach obrony. Na szczęście Zimorowicz kazał był już poprzednio przysposobić zapasy żywności i prowjant wojenny, naprawić mury i wygłębić fosy. Księża Bernardyni i Karmelici bosi podjęli się obrony swoich klasztorów, chociaż bosacki niezupełnie był obwarowany. Na Wysokim Zamku było 2 armatki i 20 ludzi. W mieście piechoty hetmańskiej i zaciężnej miejskiej 400, dowodzili nią porucznicy: Joachim Łącki, Dawid Sach, Jakób Suliszewski i dzielny Multańczyk, Fryderyk Megelin. Mieszczan zdolnych do noszenia broni było tysiąc, podzielono ich na cztery hufce, nad któremi, gdy nie było kogo innego, oddano komendę ławnikom, t. j. członkom sądu miejskiego. Tym sposobem najbardziej narażonego i najsłabszego wschodniego frontu bronił Ferdynand Lechner, „niemieckiego ducha mąż“, jak powiada Zimorowicz w swoim opisie oblężenia. Od południa dowodził Urban Czechowicz, od zachodu i północy Jan Stadnicki, a rezerwę, ulokowaną na rynku, oddano pod komendę Andrzeja Szymonowicza. Oprócz tego były jeszcze — pożal się Boże! — dwie chorągwie jazdy hetmańskiej, pod Morsztynem, obdarte i obdzierające mieszczan, i nader skłonne do umykania z pola. Na opędzenie kosztów wojennych, gdy skarb miasta był próżny, zebrano z wielką biedą 6.000 złp.
Zaledwie ukończono najniezbędniejsze przygotowania, gdy w nocy dnia 19. września z Wysokiego Zamku ujrzano łuny pożarów od strony Glinian. Zwiastowały
Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/120
Wygląd
Ta strona została przepisana.